niedziela, 24 sierpnia 2014

zatrucie kawą

       Wczoraj nie piłam żadnej kawy i dużo mniej słodziłam. A to dlatego, że miałam detoks. W piątek, a raczej już w sobotę w nocy obudziłam się koło 2 i strasznie mnie mdliło. Zaczął mnie boleć żołądek, aż w końcu zwymiotowałam mlekiem z miodem, które piłam przed snem. Nie miałam pojęcia czemu, byłam przerażona. Zrobiło mi się zimno, cała dygotałam, ale w środku wszystko mnie skręcało i paliło. Serce zaczęło mi bardzo szybko bić i nie mogło się uspokoić przez pół godziny. Siedziałam, piłam gorącą wodę (mama mi kazała wypić, bo to ponoć pomaga), płakałam ze zmęczenia i bólu i próbowałam nie zwymiotować, chociaż i tak miałam już całkowicie pusty żołądek. Po godzinie udało mi się wypić te pół kubka ciepłej wody i położyć z powrotem do łóżka. Zasnęłam, ale po chwili znów się obudziłam i zwróciłam całą wodę. Wtedy przestał boleć mnie żołądek i spokojnie poszłam spać. Obudziłam się następnego dnia całkiem żywa.

       Bardzo się bałam przez cały czas, że konieczna będzie wizyta u lekarza w sobotę, albo nawet wzywanie w nocy karetki. Naprawdę, to była jedna z najgorszych nocy w moim życiu. Czułam się tak źle i nic nie mogłam na to poradzić. I bałam się, że to przez głodówkę. Że pojedziemy do lekarza, wszystko wyjdzie na jaw, podłączą mnie do kroplówki czy coś...

       Następnego dnia rozmawiałam o tym ze znajomą i ona powiedziała mi, od czego tak się stało - to zatrucie kawą. W sumie to logiczne, podrażniony żołądek, przyspieszone bicie serca, niepokój mdłości. Poprzedniego dnia wypiłam cappuccino i dwie kawy, tak więc na 90% poznałam już przyczynę.

       Teraz muszę zrobić sobie kilkudniowy detoks od kawy. Może niedługo skusze się na bardzo lekkie cappuccino, składające się w 90% z mleka. Ale z mocną kawą z ekspresu muszę się na razie pożegnać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz