środa, 30 lipca 2014

kwestia organizacyjna

      Dla ułatwienia, ustaliłam sobie kilka zasad i spisałam je w pamiętniku, żeby móc do nich wracać i się ich trzymać. Doświadczenie pomogło mi je dobrze dobrać.

podstawowe zasady:
- głodówkę prowadzę minimalnie do września, potem zdecyduję, co dalej
- codziennie mogę pić tylko wodę (ew. wodę z cytryną - oczyszcza organizm) i herbatę bez cukru
- raz w tygodniu mogę sobie pozwolić na dużą szklankę mrożonej kawy z cukrem, a co mi tam
- sprawdzam swoją wagę co czwarty dzień, nie częściej, żeby nie zbzikować. no i mieć miłe zaskoczenie, kiedy znacznie spadnie.
- unikam wymiotowania, będę mogła zrobić to tylko w ostateczności, kiedy np. rodzice wymuszą na mnie jedzenie przy nich
- kiedy najdzie mnie ochota na jedzenie - patrzę na swoje ciało. na grube uda, boczki, wielki tyłek. idę do lustra i oglądam. apetyt od razu odchodzi.
- nie przyznaję się nikomu ze znajomych na czym tak naprawdę polega moje odchudzanie. zaczęliby mi wkładać do głowy teksty typu "nie możesz", "wykończysz się", "przytyjesz po głodówce", "jesteś głupia" etc.
- rozkoszuj się uczuciem głodu, bo kiedy będziesz głodna, twój organizm może wreszcie ruszy te obleśne zapasy tłuszczu

      Dodatkowo ustaliłam, że po tygodniu, ewentualnie dwóch, zjem coś. Jabłko, jogurt owocowy - jeszcze zobaczę. Cokolwiek, żeby nie wykończyć się całkowicie i dostarczyć sobie minimalnej porcji energii. 

      Zobaczę, jakie rezultaty tej głodówki będą po miesiącu i jeśli mnie zadowolą, to zacznę powoli przechodzić do normalnej diety. Najpierw soki, ewentualnie kawa, potem dołożę jogurty, owoce i warzywa, na koniec jakieś mięso, pieczywo etc. Będzie to dość długo trwało, pewnie kolejny miesiąc czy dwa, bo chcę uzyskać jak najlepszy efekt. I kiedy zacznę przyjmować coś poza płynami, dołożę sobie ćwiczenia na nogi, brzuch i tyłek. Brzmi rozsądnie, czyż nie?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz