środa, 27 sierpnia 2014

dzień trzydziesty pierwszy

       Mam już dość moich problemów z odżywaniem, dość słuchania od mamy, że jestem za chuda i muszę zacząć jeść, dość czucia się chorą. I dość zamartwiania się o okres. Marzę o tym, żeby jak najszybciej schudnąć te 4 kg, ustabilizować się i pod koniec września przestać wchodzić na bloga i odciąć się od tego etapu mojego życia. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale taka jest prawda. To jest chore. 

       Wrzucam bilans wczorajszego dnia (czyli 26 sierpnia).

       Zawartość żołądka:
- różne herbaty słodzone miodem i sokiem malinowym, albo cukrem
- cappuccino (bardzo słabe)
- pół kartonu czekoladowego mleka sojowego
- sok malinowy
- lekka kawa

       Odmówiłam:
- śniadania, kolacji
- obiadu - mama przygotowała mi ryż z sosem z kurczaka i pomidorów, taki dobry, pikantny, mniam
- placków z jabłkami u siostry
- smażonego serka tofu z sałatką
- ciasta

       Obwód bioder - 90cm. Udo i talia bez zmian. Na wadze mam zastój w postaci 53kg. Nie zdążę schudnąć do rozpoczęcia roku szkolnego. Może bym zdążyła na samej wodzie i gorzkiej herbacie, ale mam to gdzieś, wolę się pomęczyć chwilę dłużej ale chociaż przyjmować coś więcej do żołądka.

       Wczoraj zaczęłam się zwierzać przyjaciółce i ona była zszokowana. I martwiła się o mnie. Uświadomiła mi jak bardzo jestem chora. Dlatego byle dobić do ustalonego celu. Postaram się w ciągu najbliższych 3 kg (dobra miara czasu, co nie?) wstawić trening na nogi i dłuższy post dotyczący anoreksji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz