Chciałam zacząć 26 lipca. Wstałam rano i udałam, że jem śniadanie. Przez cały dzień piłam tylko wodę i gorzką herbatę. Obiadu też bardzo sprytnie uniknęłam, bo wzięłam porcję do swojego pokoju i skitrałam w koszu na śmieci. Ale wieczorem mama upiekła szarlotkę i poległam. Dwa kawałki były naprawdę pyszne. Zjadłam i powiedziałam sobie "okej, jeden raz ci się nie udało, ale nie bądź takim frajerem i zacznij to na poważnie".
Stwierdziłam, że nie ma sensu katować się, podsycając wyrzuty sumienia. Po prostu zacznę od nowa. A złość w niczym nie pomoże. Tak więc powtórzyłam dzień pierwszy...
jesteś z Poznania? nie chcesz, nie odpowiadaj ;) nieklasyczna@wp.pl
OdpowiedzUsuńOdpisałam Ci w mejlu c:
Usuń