wtorek, 5 sierpnia 2014

dzień dziesiąty

      Ojejcia, to już dziesięć dni? Szybko leci. Dzisiaj wrzucam tylko bilans, bo nie mam siły na nic innego. Praca wykańcza mnie nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Mam wrażenie, że dochodzi 3 w nocy.

       Zawartość żołądka:
- woda gazowana (ok. 2l)
- czerwona herbata

       Małe odstępstwa od normy:
- kawa z 20g śmietanki i dwiema łyżeczkami cukru (przepraszam)
- łyk jakiejś super duper kawy z Mca (przyjaciółka mnie poczęstowała, kawa zajebista, nie mogłam nie spróbować)

      Odmówiłam:
- śniadania (kanapki z pasztetem)
- frytek
- obiadu w pracy
- borówek
- kebaba w domu (i odmówię go też jutro, mama specjalnie robiła placki na kebaba i sos i wszystko, żeby mi zrobić przyjemność, cholernie źle się czuję odmawiając)

      Jutro przypada mój dzień ważenia. Trzymajcie kciuki za 56kg. Jeśli nie zeszłam poniżej 57kg to chyba się załamię. A nawet na pewno.

       Rano postaram się wrzucić post o ćwiczeniach, które sobie powoli rozplanowuję. Buziaki x


3 komentarze:

  1. wow, dziewczyno, ale ty masz silną wolę!
    trzymam mocno kciuki za ważenie :)
    Ściskam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwestia przyzwyczajenia. Poza tym to trzecie podejście do głodówki w ciągu ostatniego roku ;)
      Buziaki, kochana x

      Usuń
  2. Hahahahaha, herbata ma kalorie ;) Mało, ale ma. Czuję się świetnie, pewnie napiszę o tym niedługo jakiegoś posta. Znaczy praca mnie męczy bardzo fizycznie i psychicznie, ale myślę, że głodówka niewiele zmienia w tym przypadku. A z tym oczyszczeniem to racja :D

    OdpowiedzUsuń