Niby dzień minął mi szybciej, bo krócej byłam w pracy (od 14 do 20, zamiast od 11), ale i tak było dość męcząco. Leci bilans.
Zawartość żołądka:
- woda niegazowana (0,5l)
- zielona herbata bez cukru
- czerwona herbata bez cukru
Małe odstępstwa od normy:
- spróbowałam niebieskiego oshee, bo tata kupił, a potem zorientowałam się, że to nie ma żadnych kalorii :D dlatego dorzucam do listy rzeczy dozwolonych, pewnie będę to czasem wypijać c:
Odmówiłam:
- kanapek na śniadanie
- brzoskwini
- domowego kebaba na obiad
- obiadu w pracy
- mlecznej czekolady z orzechami (ubóstwiam ją, eh)
- ciasta ze śliwkami (musi być cudne, mama zrobiła)
- i teraz uwaga: wiśni w białej czekoladzie, z bombonierki
W sumie jestem całkiem zadowolona, chociaż nie podoba mi się moja waga. Przed 9 rano było 56,9kg, potem ważyłam się przed 13 i wieczorem, koło 22 i wyszło 56,7kg. Liczyłam to, że będzie chociaż pół kilo mniej, ale nie przesadzajmy. Nie minęły dwa tygodnie a mi do wymarzonego celu zostało dużo mniej niż przez... przez większość życia ;)
Chciałam napisać ten post o treningu, ale cały czas nie mam kiedy się do tego zabrać :c W weekend pracuję łącznie tylko 6 godzin, więc może wtedy mi się uda. Trzymajcie się chudo x
Pięknie Ci idzie, oby tak dalej. :) Oshee bardzo dobrze nawadnia i jesli nic nie jesz to bardzo dobrze, ze czasem sie napijesz takich rzeczy.. :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki <3
Dzięki kochana x
Usuń